Aktualności

Ładoga Trophy z wyciągarką More4x4
 
5 września 2017

Ładoga Trophy z wyciągarką More4x4

Rozmawiamy z Tomkiem Staniszewskim z firmy Free4x4.pl , członkiem załogi Land Rovera Defendera startującego z tegorocznym rajdzie Ładoga Trophy 2013.

- Ładoga to bodaj najtrudniejszy rajd przeprawowy ta świecie. Jak poradzili sobie członkowie twojej załogi ze zmęczeniem i kondycją na tak długim i ciężkim rajdzie?

Zbudowaliśmy niecodzienny team składający się z mieszkańca Wrocławia, Szczecina i mnie z Gdańska. Poznaliśmy się na początku roku, nigdy wcześniej nie jeździliśmy ze sobą. Jednak każdy z nas prowadzi bardzo aktywne życie więc nie było obaw o kondycję. Rajd jest męczący to fakt ale bardziej dało nam popalić zmęczenie po czwartym dniu kiedy walczyliśmy całą noc naprawiając auto. Nie mieliśmy swojego mechanika, pomagali nam koledzy z dwóch pozostałych polskich teamów. Chociaż chyba bardziej męczące niż brak snu były wszechobecne, mocno upierdliwe komary.

- Zmęczenie członków załogi to jedno ale jak zniósł trudy rajdu Wasz Defender? Czy odnotowaliście poważniejsze awarie?

Mieliśmy dwie poważne awarie w zasadzie dwa rodzaje awarii, które wracały. Palący się obwód elektryczny pompy paliwa. Do końca nie wiemy dlaczego, nie znaleźliśmy nigdzie zwarcia a po zasileniu pompy nową wiązką temat się skończył. Straciliśmy przez to po ok. godzinie na dwóch OS-ach. Drugi problem, większy, który nie pozwolił nam jechać do końca to poduszki napędu. Na czwartym OS-ie wyrwało nam je raz i po nocnej naprawie ruszyliśmy do piątego OS. Niestey w połowie odcinka sytuacja się powtórzyła. Tu mogła być już wynikiem tego, że nie założyliśmy nic nowego pod reduktor, z braku oczywiście. Wtedy zdecydowaliśmy, że kontynuowanie rajdu może nam mocno utrudnić powrót na kołach do Gdańska. Może to niecodzienny sposób jak na owe czasy ale całą trasę Gdańsk - St. Petersburg - rajd - Gdańsk robiliśmy bez użycia lawety.

- Wybieranie się na Ładogę z elektryczną wyciągarką jest dużą odwagą.

Podział na klasy pozwala na używanie tylko jednej elektrycznej wyciągarki w klasie TR1, w której startowaliśmy. Nasza decyzja o starcie w tej właśnie klasie ściśle związana była z wizją przebudowy auta i chęcią przejechania Ładogi w starym stylu kiedy to jeszcze mechaniki nie były tak popularne. Takie połączenie off roadu i przygody.
Bardzo spodobał mi się start w towarzystwie kilkunastu Defenderów kiedy wiesz, że technicznie auta są na bardzo zbliżonym poziomie i wszyscy obok mają elektryki. I wtedy decyduje doświadczenie w tym rajdzie i opony.

- Wyposażeni byliście w wyciągarkę More4x4 8288 EVO, charakteryzującą się dużą prędkością zwijania liny ale uciągiem maksymalnym nieprzekraczającym 4 ton. Czy ten szybki model wyciągarki spisał się dobrze w starciu z tym trudnym, rosyjskim terenem?

Nowa, szybsza winda, której używaliśmy spisała się świetnie. Początkowo obawiałem się jej uciągu ale finalnie było dobrze. Idealnie radziła sobie na bagnach kiedy potrzebujesz się tylko podciągnąć, pomóc złapać trakcję. W trudniejszych momentach zdarzało nam się używać bloczka ale to była rzadkość. Nie było tez problemów natury prądowej mimo użycia tylko jednego akumulatora - zgodnie z regulaminem. Nasi rywale w większości używali grzechotnika lub jego rozbudowanej wersji dwusilnikowej. Zakładając, że częściej topiliśmy auto z powodu słabszych opon tym bardziej ta właśnie wyciągarka zasłużyła na uznanie.

- Jak oceniasz Wasz start w rajdzie i zajętą pozycję?

W zasadzie dobrze. To był mój debiut w tym rajdzie i na kolejnym może być tylko łatwiej. To była wielka nauka i spore doświadczenie. Siódma pozycja w naszej klasie nas cieszy ale szkoda, że nie udało nam się skończyć imprezy. Kiedy jechaliśmy byliśmy w okolicach czwartego i piątego miejsca co uważałem za nasz sukces. Na końcowy wynik składają się też kary, których przyznawanie często było dyskusyjne. To też element całej zabawy w Ładogę, którego należy się nauczyć i zaakceptować. Jadąc tam chyba trochę trzeba się przestawić i zacząć myśleć jak oni. Jest duża różnica w mentalności. Tym bardziej było to zauważalne dla mnie jako organizatora imprez off-road. Ogólnie rajd oceniam bardzo dobrze ale trzeba mieć świadomość, że bez frycowego się nie obejdzie.

- Czy chciałbyś wrócić na Ładogę za rok?

Na pewno tak ale już wiem, że będzie nam ciężko, przynajmniej w takim składzie. W przyszłym roku w czasie Ładogi jeden z członków naszej ekipy będzie zdobywał po raz kolejny Mount Everest. Ja planuję jakiś mocny numer ale tym razem na motocyklu. Może trzeba będzie zatęsknić i za dwa lata staniemy na rampie w Sankt Petersburgu. Oczywiście Land Roverem w klasie TR-1.

- Dziękuję za wywiad.